Danuta Pospiech: Pani Elwiro, bardzo dziękuję, że Pani zechciała powiedzieć kilka słów o Domu Pomocy Społecznej, tutaj na Karolewie. Od kiedy Pani pracuje? Czy jest Pani mieszkanką Karolewa?
Elwira Bobrowska: Nie jestem mieszkanką Karolewa. Pracuję tutaj 18 lat. Dom Pomocy powstał w 1974 roku - w kwietniu, jako Dom Rencistów wtedy, potem Dom Pomocy Społecznej „Włókniarz” a od kilku lat Dom Pomocy społecznej im. Jana Pawła II. Mamy też pomnik Jana Pawła II u siebie, który ufundował jeden z mieszkańców – pan Zygmunt Gralak. Natomiast Karolew urzeka, przede wszystkim znany jest w całej Łodzi, bo mamy tutaj „Zdrowie” – ponoć jedyny taki park w Europie i rezerwat przyrody, z którym graniczymy, ogród botaniczny i zoo, więc jest to takie miejsce bardzo przyjazne i specyficzne. Poza tym ten Dom, nie jest taki, jak inne domy, tylko trochę inny, może ze względu na to, że znajduje się w takim a nie innym miejscu.
D.P: Wtopiony w zieleń, są tu alejki, starodrzew.
E.B: Natomiast o samej historii Karolewa, ja nie mogę nic powiedzieć, ponieważ nie ma chyba tak, że dzielnice się gdzieś promują.
D.P: Powstają podręczniki, książki, albumy. Już zaczyna się to dziać w Łodzi, w tej chwili.
E.B: Jest to chyba jedna ze starszych dzielnic.
D.P: Polesie tak, ale Karolew to jest osiedle, najstarsze chyba ze wszystkich jeśli chodzi o ten kierunek - Łodzi przemysłowej oczywiście. Bo Retkinia była rolnicza, z tego co pamiętam a Karolew był już przemysłowy. Proszę powiedzieć, co Pani robi tu w Domu Pomocy? Czym się Pani zajmuje?
E.B: Zajmuję się terapią – terapią zajęciową, czyli organizowaniem imprez, integracją ze środowiskiem, stąd też na przykład wszystkie przedszkola na Karolewie i Polesiu, szkoły – gimnazja czy licea, podjęły z nami współpracę. Czyli jest to taka integracja środowiskowa i międzypokoleniowa.
D.P: Takich starszych podopiecznych?
E.B: Staramy się im umilić życie.
D.P: Przez kontakt z młodymi ludźmi?
E.B: Nie tylko, bo organizowane są najróżniejsze imprezy, poczynając od tego, że codziennie jest gimnastyka, są zajęcia muzyczne, czyli prowadzimy zespół wokalny „Włókniarz”, który już 20 lat, nie wiem nawet, czy w tym roku nie ma rocznicy.
D.P: Zapraszamy z koncertem do Poleskiego Ośrodka Sztuki.
E.B: Bardzo chętnie. Bliziutko, więc podejrzewam, że nie byłoby problemu, ale właśnie muszę sprawdzić, czy w tym roku nie ma XX – lecia.
D.P: No to prosimy.
E.B: Mieliśmy dopiero co, 2 września, znaczy, w tym roku mija 40 lat od powstania Domu Pomocy Społecznej, natomiast w tym roku mieliśmy we wrześniu takie dosyć huczne obchody XV–lecia, z władzami, z zaproszeniem wszystkich domów pomocy społecznej, ponieważ my z innymi domami też się integrujemy. Także główne nasze zadanie polega na tym, żeby w jakiś sposób umilić i zintegrować, zaktywizować ludzi starszych, żeby też wychodzili na zewnątrz.
D.P: Czyli wszystkie imprezy, które są w Poleskim Ośrodku Sztuki, mogą być także kierowane do Państwa podopiecznych?
E.B: Myślę, że tak. Z tym, że problem jest w tym, że my musimy wyjść.
D.P: Z taką osobą opiekującą się? Czy mają samodzielność?
E.B: Wszystkie osoby są samodzielne, chyba, że są ubezwłasnowolnione, ale takich osób jest bardzo mało. Natomiast, jak ja zaczynałam tu pracę, to średnia wieku była 73, w tej chwili jest 84, więc ta średnia wieku bardzo, bardzo… społeczeństwo się starzeje, ale wydłuża się też wiek naszego życia. Także problem jest czasem tylko w tym, żeby dotrzeć. Są osoby, które chętnie…. Mamy tutaj taką mieszkankę, która chyba jest u was bardzo częstym gościem – pani Grażynka.
D.P: Tak, tak. Bywa u nas.
E.B: Natomiast rzeczywiście, jeżeli będziecie mogli Państwo do nas wyjść z propozycjami, żeby do nas przyjść, to bardzo serdecznie zapraszamy. Nasza działalność polega tylko i wyłącznie na tym, co możemy od kogoś zyskać, jeżeli chodzi o formy.
D.P: Bardzo dziękuję za rozmowę, dziękuję serdecznie.